-Van! Co cię tu sprowadza?- Uśmiechnęłam się do siostry.
-Jest ważna sprawa, o której musimy pogadać w cztery oczy.- Jej oczy nabrały koloru żółtego. Przeraziłam się widząc co wyprawia.
-Choć do mnie na górę...- Złapałam ją za rękę.
Wojna? Z mojego powodu? Dlaczego?- Usiadłam na tapczanie.
Przeczesałam ręką włosy i spojżałam na Vanesse.
- Jak odeszliście z Lou, ojciec się załamał. Twoja matka cię szuka, a Brad wpadł w gniew po tym jak ojciec oskarżył go że to przez niego chcesz być Naziemną. Czarodzieje wyjechali do Grande żeby rada Vilturini załagodzili sprawę. A twój dar, Natalie pozwoli żeby czarodzieje połączyli się z Demonami z Alian, bo wilkołaki zaczeły się buntować. Jeśli nie wrócisz z Francescą to oni pozabijają się nawzajem. A Bratai nic nie pomogą, ich moc jest za słaba żeby Gift Moonlight się uspokoiło.
-Powtarza się wiek 19...
****************************
-Zostało 180 kilometrów do stada.- Powiedziałam.
Biegniemy już 3 dni, nasza rasa nie ma zadyszki więc możemy biegnąć dniami i nacami. W nocy polujemy, a za dnia biegniemy.
-STOP!- Zatrzymałam się...- Coś mi tu nie pasuje...- Odwruciłam cię.- Kurwa! Ferie!- Zobaczyłam za dzewami małe oraz 2 metrowe stwory. Mieszanka demona i anioła. Uroda anioła, wredność demona. Nigdy nie ufaj ferie, nigdy. Licantropy zatrzymały się, a nocne dzieci staneły obok mnie.
-Natalie... One nic nam nie zrobią.- Jęknoł Louis.
-Jesteśmy na ich terenie... Mają prawo na wszystko...- Warknełam.
Jasna cholera...
-filii noctis, quia non sunt in lycanthropy area? infirmum ...- Powiedziała Anna.
- Tantum modo mobilia- Warknoł Lou.
- wilturini... Hoc genus non licet in festis.- Jest ŹLE!
-quid agatur in anna habetis conscientiam amas? stirpis et sedimenta rebellandum impellentes. Grande panics tantum me et Fran habent adaequatum potentiae ad pacificandum eos.
-Amittere hac vita ..
-nobis cognoscendum habetur accessus
_________________________________-
"-dzieci nocy, likantropia nie na swoim terenie? niedobrze...
-My tylko przejezdnie
-ta rasa nie ma wstępu na teren ferie
-anna czy ty masz świadomość co się dzieje na polanach? stada oraz Osady buntują się. Grande panikuje jedynie ja i Fran mamy odpowiednie moce żeby ich uspokoić.
-Stracicie przy tym życie..."
-Wiemy
Zbierałam ten rozdział parę miesięcy. Nie miałam weny ;-;
Za niedługo nowy i ostatni rozdział potem epilog i podziękowania :)
XXnaciaXX
-Jest ważna sprawa, o której musimy pogadać w cztery oczy.- Jej oczy nabrały koloru żółtego. Przeraziłam się widząc co wyprawia.
-Choć do mnie na górę...- Złapałam ją za rękę.
Wojna? Z mojego powodu? Dlaczego?- Usiadłam na tapczanie.
Przeczesałam ręką włosy i spojżałam na Vanesse.
- Jak odeszliście z Lou, ojciec się załamał. Twoja matka cię szuka, a Brad wpadł w gniew po tym jak ojciec oskarżył go że to przez niego chcesz być Naziemną. Czarodzieje wyjechali do Grande żeby rada Vilturini załagodzili sprawę. A twój dar, Natalie pozwoli żeby czarodzieje połączyli się z Demonami z Alian, bo wilkołaki zaczeły się buntować. Jeśli nie wrócisz z Francescą to oni pozabijają się nawzajem. A Bratai nic nie pomogą, ich moc jest za słaba żeby Gift Moonlight się uspokoiło.
-Powtarza się wiek 19...
****************************
-Zostało 180 kilometrów do stada.- Powiedziałam.
Biegniemy już 3 dni, nasza rasa nie ma zadyszki więc możemy biegnąć dniami i nacami. W nocy polujemy, a za dnia biegniemy.
-STOP!- Zatrzymałam się...- Coś mi tu nie pasuje...- Odwruciłam cię.- Kurwa! Ferie!- Zobaczyłam za dzewami małe oraz 2 metrowe stwory. Mieszanka demona i anioła. Uroda anioła, wredność demona. Nigdy nie ufaj ferie, nigdy. Licantropy zatrzymały się, a nocne dzieci staneły obok mnie.
-Natalie... One nic nam nie zrobią.- Jęknoł Louis.
-Jesteśmy na ich terenie... Mają prawo na wszystko...- Warknełam.
Jasna cholera...
-filii noctis, quia non sunt in lycanthropy area? infirmum ...- Powiedziała Anna.
- Tantum modo mobilia- Warknoł Lou.
- wilturini... Hoc genus non licet in festis.- Jest ŹLE!
-quid agatur in anna habetis conscientiam amas? stirpis et sedimenta rebellandum impellentes. Grande panics tantum me et Fran habent adaequatum potentiae ad pacificandum eos.
-Amittere hac vita ..
-nobis cognoscendum habetur accessus
_________________________________-
"-dzieci nocy, likantropia nie na swoim terenie? niedobrze...
-My tylko przejezdnie
-ta rasa nie ma wstępu na teren ferie
-anna czy ty masz świadomość co się dzieje na polanach? stada oraz Osady buntują się. Grande panikuje jedynie ja i Fran mamy odpowiednie moce żeby ich uspokoić.
-Stracicie przy tym życie..."
-Wiemy
Zbierałam ten rozdział parę miesięcy. Nie miałam weny ;-;
Za niedługo nowy i ostatni rozdział potem epilog i podziękowania :)
XXnaciaXX
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz