poniedziałek, 7 września 2015

Rozdział 13

-Van! Co cię tu sprowadza?- Uśmiechnęłam się do siostry.
-Jest ważna sprawa, o której musimy pogadać w cztery oczy.- Jej oczy nabrały koloru żółtego. Przeraziłam się widząc co wyprawia. 
-Choć do mnie na górę...- Złapałam ją za rękę. 
    Wojna? Z mojego powodu? Dlaczego?- Usiadłam na tapczanie. 
Przeczesałam ręką włosy i spojżałam na Vanesse. 
- Jak odeszliście z Lou, ojciec się załamał. Twoja matka cię szuka, a Brad wpadł w gniew po tym jak ojciec oskarżył go że to przez niego chcesz być Naziemną. Czarodzieje wyjechali do Grande żeby  rada Vilturini załagodzili sprawę. A twój dar, Natalie pozwoli żeby czarodzieje połączyli się z Demonami z Alian, bo wilkołaki zaczeły się buntować. Jeśli nie wrócisz z Francescą to oni pozabijają się nawzajem. A Bratai nic nie pomogą, ich moc jest za słaba żeby Gift Moonlight się uspokoiło. 
-Powtarza się wiek 19...
                                  ****************************   
-Zostało 180 kilometrów do stada.- Powiedziałam. 
Biegniemy już 3 dni, nasza rasa nie ma zadyszki więc możemy biegnąć dniami i nacami. W nocy polujemy, a za dnia biegniemy. 
-STOP!- Zatrzymałam się...- Coś mi tu nie pasuje...- Odwruciłam cię.- Kurwa! Ferie!- Zobaczyłam za dzewami małe oraz 2 metrowe stwory. Mieszanka demona i anioła. Uroda anioła, wredność demona. Nigdy nie ufaj ferie, nigdy. Licantropy zatrzymały się, a nocne dzieci staneły obok mnie.
-Natalie... One nic nam nie zrobią.- Jęknoł Louis. 
-Jesteśmy na ich terenie... Mają prawo na wszystko...- Warknełam. 
Jasna cholera...
                         
-filii noctis, quia non sunt in lycanthropy area? infirmum ...- Powiedziała Anna. 
- Tantum modo mobilia- Warknoł Lou.
- wilturini... Hoc genus non licet in festis.- Jest ŹLE!
-quid agatur in anna habetis conscientiam amas? stirpis et sedimenta rebellandum impellentes. Grande panics tantum me et Fran habent adaequatum potentiae ad pacificandum eos.
-Amittere hac vita ..
-nobis cognoscendum habetur accessus 
_________________________________-
"-dzieci nocy, likantropia nie na swoim terenie? niedobrze...
-My tylko przejezdnie 
-ta rasa nie ma wstępu na teren ferie
-anna czy ty masz świadomość co się dzieje na polanach? stada oraz Osady buntują się. Grande panikuje jedynie ja i Fran mamy odpowiednie moce żeby ich uspokoić.
-Stracicie przy tym życie..."

-Wiemy
Zbierałam ten rozdział parę miesięcy. Nie miałam weny ;-; 
Za niedługo nowy i ostatni rozdział potem epilog i podziękowania :)
XXnaciaXX

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Następna część?

Tak to ja! :D
A więdz GM dochodzi powoli do końca!
I jest pytanie: Czy chcecie kolejną część?
Wiem że nikt nie skomętuje, bywa...
Piszcie czy chcecie kolejną część?
Wiem co sobie myślicie:
Dróga część?
Posrało ją?
Czy ona ma nierówno pod sufitem?
Ehe.... Mam :D
No to piszemy: Na FB, na TT i na wszystkich możliwych portalach.
Dla niewiedzących możecie pisać pod pocztę: n.pulka@o2.pl :D 
ODPISUJE!
FUCK YEAAA!!! ODPISUJE!!!
Na zawsze wasza 
XXnaciaXX

wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział 12

Zeszłam na dół, udałam się do kuchni i oparłam o blat stołu. Zauważyłam jedną dziewczynę, z pięknym tatuażem. Jej sukienka była czarna z fioletowymi kwiatami. Nawęd niska, ładne jasno-kasztanowe włosy spadały jej na plecy. Ciemno brązowe oczy, i idealnie dopasowany wisiorek dodawał dziewczynie tajemniczości. Jej sukienka odsłaniała tatuaż, taki sam jak moje znamię. Tylko czysta krew ma takie znamię. Wydawała mi się znajoma, nawet bardzo. Może jest jakimś demonem, wilkołakiem lub jak ja wampirem. Nie wiem, możliwe że jest z naszego plemienia. Ojciec nie był wierny mamie, nigdy. Louis był mały, urodziła się dziewczynka, Wanessa. Była kolejną córką ojca, Lou był jego jedynym synem. Gdy odeszłam z bratem, powiedział żebyśmy nie wracali. A ja uparta zgodziłam się. W moim dzieciństwie zdarzyło się dużo złego. 
-Natalia!- Z zamyślenia oderwał mnie Louis. 
- No, co chciałeś? - Spytałam poprawiając włosy, podskoczyłam wchodząc na blat. 
- Ładnie wyglądasz!- Powiedział, a ja się uśmiechnęłam. Podał mi renkę żebym zeszła.
-Dzięki, ty też.- Przeszłam przez salon i poszłam na patio. Podeszłam bliżej basenu. Dużo osub przyszło, nigdy nie miałam takich urodzin. Zaczęłam tańczyć z Nickiem, a potem z Horanem. Harry'ego nigdzie nie widziałam. Trochę się zdenerwowałam, są moje urodziny jest moim chłopakiem, a jego nie ma! 
- Gdzie jest Harry?- Spytałam odok tańczącego blądyna.
-Pojechał coś załatwić. A czemu się pytasz?- Przeszliśmy koło stolików i odsunął mi krzesło. 
- Są moje urodziny, jest moim chłopakiem, on to wszystko organizował, a jego tu nie ma!- Miałam piskliwy głos, z obużenia. Wjechał tort, miał z 1,5 metra. Poczułam jak ktoś chwycił mnie za biodra, po perfumach zorientowałam się że to Harry. 
- Wszystkiego najlepszego, moja piękna!- Powiedział półszeptem, lekki za chrypnięty, podniecił mnie i przegryzłam wargę. 
- Dziękuje Za....- Harry przerwał wypowiedzi, bo przykleił się do mnie. Nasze języki rozpoczęły walkę o dominację. Pocałunek był namięty, ale delikatny. 
-Eham! Mojecie na chwilę się od siebie odkleić?- Odsunełam się na chwilę od loczka. 
- Nium, co chciałaś?- Spytałam, patrząc na moją siostrę.
- Wszystkiego Najlepszego! - Powiedziała szczeżąc się, dała mi dóże pódło, a ja podziękowałam. 
Goście podchodzili do mnie dając mi prezęty, dużo ich było. Uzbierała się spora kupa. 
*****
 Tańczyłam z kolegą z klasy. Każdy (prawie) był już wstawiony. Tak samo ja i Harry. Tańczył z Ally, a ja przeżuciłam się na odbijanego. 
Jednak moją uwagę wzruciła ta dziewczynę. Podeszłam i podałam jej różowego shota.
- Hej! Jestem Natt ! A ty jak masz na imię?- Spytałam wpatrując się w oczy dziewczyny.
- Wiem jak masz na imię.- Powiedziała pijąc shota. 
- Czekaj! Vanessa! 
______________________________________________________
 No to mamy rozdział 13!
Wiem dawno nie pisałam :(
Ale miałam małe załamianie nerwowe :(
Wiem... Trudno uwieżyć xD 
No to do następnego !
XXnaciaXX

niedziela, 5 kwietnia 2015

Przerwa

Mam sprawę. Robie sobie przerwe. Na około tydzień może półtora. Dokładnie nie wiem. Więc informowane będe informować. Pisać na fb, to może napisze wybranym pewien wątek :3

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 11

Weszłam do domu po dniu w szkole. Norma lekcje do godziny 17. 
Darłam się jak zawsze że jestem. Jednak nikt się  nie odzywał. Trochę się wystraszyłam, zawsze Ally jak odrabia lekcje słucha muzyki. A tu nic. Cisza...
Wchodzę na górę, idę do All. Nie ma jej. Weszłam do mojego pokoju. Nie było nikogo. W całym domu pusto! Wyszłam na taras. Cisza. Poszłam dalej. Czekam... Cisza. Odwróciłam się. A tu nagle...
- NIESPODZIANKA!!!- Gdy to zobaczyłam, zachciało mi się płakać. Miałam łzy w oczach. Podeszła do mnie Ally z Lou.
- Wszystkiego Najlepszego Z Okazji Urodzin!- Brunet dał mi malutkie pudełeczko. Przytuliłam go, nadal mając łzy w oczach. 
- Dziękuje- Powiedziałam mu do ucha. 
- Nie dziękuj mi, bo to nie ja organizowałem.- Popatrzałam się na Ally ale ona pokręciła głową na 'nie'. Wzrok przeniósł nie na Fran ona też nie. Nicka nie widziałam. No została jedna osoba. Harry stał trochę dalej. Pobiegłam do niego rzucając mu się na ramiona. Nogi oplotłam wokół jego brzucha. Wtuliłam się w bruneta, tak że nie mógł nic powiedzieć. Siedziałam mu tak prawie 5 minut. Podszedł do nas Niall.
-Puść go bo mi przyjaciela zadusisz!- Próbował nas od siebie odciągnąć. Próbował. Ale mu się nie udało. Gdy spadłam, mu z pasa, zaczęłam się śmiać jak niedojebana.
- Wstawaj!- Loczek podniósł mnie, ale ja mądra nadal się śmiałam. 
- Natalie! Posłuchaj braciszka! Wstawaj!- No i odezwał się Lou. 
To doprowadziło do tego że jeden wziął mnie za nogi a jeden za ręce i tak mnie zanieśli na koc. Miodzio! 
-Możecie tak robić codziennie!- Nadal się śmiałam. 
- Choć, goście czekają- Pokręciłam głową, i poszłam. Ledwo co weszłam każdy się rzuca z prezentami. Szczerze? Zapomniałam o swoich urodzinach... No ale jak ma się dwoje nastoletnich wampirów na głowie. Trudno nie zapomnieć. 
Gdy skończyła się akcja z prezętami. Siadłam przy jednym ze stolików. Dekoracje były w moim stylu. Pastelowe balony, obrusy, kubki, serpentyny co trochę jakiś kwiatek. Po prostu w latach 70-tych.  Takie moje, własne przyjęcie. Nigdy nie miałam urodzin. Nawet jako dziewczynka. Ojciec zajęty polowaniami, naradami i innymi pierdołami. A matka, szkoda gadać, w wiosce pieprzyła się z każdym facetem. Nie miałam dzieciństwa, gdy urodził się Louis, ja musiałam się nim opiekować. Gdy miałam 4 lata, brunet powiedział do mnie 'mamo'. Nigdy tego nie zapomnę. Takiego ojca nikomu nie życzę. 
-Natalie?! Słyszysz?- Z zamyślenia wyrwała mnie Ally z Fran. 
-No, no słyszę-  Pokiwałam głową.
-No chyba w Jensach nie będziesz tańczyć?- Powiedziała Ally 
- NIE! Pojebało?- Uśmiechnęłam się, i poszłam do mojej garderoby. Pytanie, co założyć? Mam, wybiorę kolory, jak do dekoracji będę pasować!(Dziwnie to zabrzmiało) Gdy weszłam ujrzałam idealną sukienkę i buty. Ogólnie, mam ponad 30 par butów, z 50 sukienek innego kroju, z 50 torebek i tak w kółko mówić co mam w szafie.
 W końcu wybrałam różową sukienkę, różowe buty w białe kropki.
Sukienka Natalie 
Ally i Fran czekały w moim pokoju żeby, zrobić mi mace-up. Gdy wyszłam z mojej garderoby, udałam się prosto do mojego pokoju. Jak dziewczyny mnie zobaczyły, szczena im opadła, chyba o to mi chodziło. Wyglądać wyzywająco, i odrazu elegancko. Podejrzewam że dziewczyny, będą dzisiaj mówić tylko i wyłącznie o sex'ie. U mnie to norma. 
Buty Natalie 
- Natalie! Ty to za ładna jesteś!- Usłyszałam głos All.- Teraz siadaj, 
i zrobimy cię na jeszcze ładniejszą.- Zaczęła hihotać pod nosem. 
Paznokcie Natalie 
- Jeśli to jest możliwe.- Siedziałam na krześle zawstydzona. Gdy było po wszystkim. Odrazu zeszłam na dół. Po drodze usłyszałam jęki wychodzące z pokoju gościnnego. No tak, arkochole robią swoje.
-----------------------------------------------------------------------
Mamy rozdział 11 :0 
Okey teraz z innej beczki :D
Proszę zostawić jakiś ślad po sobie. 
Nawed napiszcie ' mega rozdział' 
I znowu z innej beczki
Ja chce te buty !!! AAAAA
Sorka za błędy, ortografia u mnie tak, jak horan jest blądynem. Czuje się ten sarkazm XD 
Tatuaż nowej bochaterki ;333
 PS. Coś ważnego będzie w następnym rozdziale. Będzie nowa bochaterka z takim tatuażem. 
Do następnego. 
xxnaciaxx















sobota, 7 marca 2015

Rozdział 10

Obudziłam się po godzinie 9. WOW!. Nigdy tak długo nie spałam! To mnie zdziwiło gdy zobaczyłam koło siebie Harry'ego. Byłam wtulona w jego nagi tors. Uważnie przyglądałam się jak śpi, jego ciepło otaczało całą mnie. Przy nim czułam się bezpiecznie, taka spokojna, szczęśliwa. I to co mi wczoraj powiedział. Jeśli dobrze myślę to dzisiaj tego nie będzie pamiętał. Chyba że stanie się tak że loczek, nic nie pił ani jadł przez wczorajszy dzień. Wiem, dziwnie to brzmi, ale prawda. Jeśli nic nie przeszkodzi jadu, to szybciej się wchłonie. A jeśli jakiś organizm przeszkodzi to dzisiaj loczek będzie miał coś podobnego do kaca. Ja urodziłam się żywym wampirem. Tak jak Lou i Fran. Tylko Fran została wilturini bo jej 'ojciec' po narodzinach oddał ją wilkołakom. Pamiętam jak ją poznałam... To się stało kiedy byłam małą dziewczynką... Tak, byłam dzieckiem... Jestem nieśmiertelna, i się starzeje. Dziwne co? To tak działa że do pewnego wieku zatrzymuje się proces starzenia. U mnie to za niedługo nastąpi. Nie chce żeby proces się zatrzymał, bo wtedy zostanę przewodniczką. Ale jest jakiś plus. Bendę mogła wymordować wszystkich tutejszych wrogów. I nie mogą mi nic nie zrobić, uroki bycia najważniejszą. Ale jest wiele minusów, muszę wtedy zapomnieć o moim dawnym życiu. I tego właśnie nie chcę, zapomnieć o  Ally. Musze się ją opiekować dopuki nie opanuje swoich mocy. Z moich zamysłów wyciągnoł mnie głos loczka.
- Dzień Dobry!- Przeciągał się. To wyglądało uroczo. Wpatrywałam się w jego jak w obrazek. Nie chciałam  żeby nam ktoś przeszkodził. 
-Dzień Dobry śpiochu. Jak się spało w Moim spanku?- Specjalnie podkreśliłam słowo 'Moim' bo nie lubię jak ktoś śpi w nim. Oczywiście oprucz mnie i Ally. Jak jest burza często wpycha mi się pod kordłę. U mnie to norma.
- Masz bardzo wygodne łóżko. Fajnie się w nim śpi.- Nienawidzę go! Ale kocham... Ehhh

-Sama nazwa ''Moje łóżko" świadczy o tym że jest moje!- Chciałam go zepchnąć z tapczanu, ale nie dałam rady... Ehh Idjota.
Udawajmy że nie ma Lux xD 
- Czekaj, skoro jesteśmy ''razem" to chyba mogę- Wystawiłam mu język, patrzyłam się w jego szmaragdowe oczy. 
-Ja idę się ogarnąć- Prubowałam wstać, ale Harry nie dał mi wstać.
-Zostń tu...-Przytuliłam się do niego...



==============================================
Hey ;3
No to rozdział 10!
Krutki wiem :o
Ale za to będzie za niedługo kolejny :) :3 
Na zawsze wasza 
xxnaciaxx