-Po co ? - Zapytała All
-Nie prawda. Wiem że nie na polowanie tylko
szukać Fran*.Nie możesz z nią się spotykać ona jest wilturini-
-Nawet jej nie poznałaś. Ona nie jest taka jak
inni, ona jest samotnikiem, zupełnie inna nisz inni z jej gatunku-Powiedziałam
do mojej siostry. Gdy doszliśmy do lasu zauważyliśmy
dominujących wilturini.
-Szukaliśmy cię – Odpowiedziała towarzyszka
-Czego chcecie- spytałam się wilktrini
-Mamy dla ciebie pewną propozycje,chcemy żebyś do
nas dołączyła.Jesteś czystej krwi rządzisz miejscowymi wampirami a i ją – Wskazała
ma moją siostrę- Powiedz mi na którym etapie jest? - Popatrzała się na jej kły. All zamknęła oczy i je otworzyła z innym kolorem -->
-Pamiętaj że nie damy ci spokoju, sama zdecydujesz kiedy
dasz jej posmakować ludzkiej krwi. A i jeszcze się zastanów nad naszą propozycją.- Po chwili odeszli. Czułam że Ally się zdenerwowała.
-Jak to mam posmakować ludzkiej krwi?-Wiedziałam że to kiedyś się stanie...
-Kiedy pisklę staje się wampirem musi się napić krwi ludzkiej bo nie przejdzie przemiany, a kiedy napije się za wcześnie pisklę stanie się... -Nie moge jej tego powiedzieć, jest za młoda.
-Czym się stanie ! - Zapytała z lekkim krzykiem.
-Posłań-czynią wilturini...
- To chyba nic strasznego -Ona nie ma pojęcia co to ma być
- Oni wykorzystują cię psychicznie i fizycznie. Ja jusz skończyłam ten temat jasne ?
-Tak - Miała minę jagby ją ktoś ją zgwałcił zwrokiem
***
Gdy byliśmy w domu naglę ktoś zapłukał do dzwi. Gdy otworzyłam stał tam Harry i powiedział.
-Hej .przepraszam was za chłopaków oni nikomu nie ufają.No i ..... No fajna jesteś lubię cie
-Nie nic się nie stało, ale nie powinnam się z tobą widzieć... Ogólnie z innymi wampirami.ŻEGNAJ
-Dlaczego? Naprawde mi się podobasz!- Krzyknął z wielką siłą głosu.-
-Ciii bo jeszcze ktoś usłyszy, a nie powinni. No dobra wejdź ale na chwilę- Uśmiechnęłam się do loczka- Wszystko ci wytłumaczę może zrozumiesz- Powiedziałam z poważniejszą miną.
Gdy weszliśmy do salonu siadłam na kanapie a brunet zrobił to co ja.
-No co miałaś mi wytłumaczyć?-Spytał się mnie. Wpatrywaliśmy sobie w oczy w jego piękne zielone oczy...
Boże co ja robię nie mogę się w nim zakochać.
-A więc tak. To się zaczeło wiele tysięcy lat temu. Gift Moonlight a Czarne Łąki miały wojny plemienne o to terytorium. Gdy zaczęła się wojna było dwoje zakochanych w sobie wampirów czyli Jacob i Samanta, byli z dwóch innych plemion i do tego Sam miała wybranego męża.-Harry się wtroncił
-Ona go wybrała?
- Nie, była wtedy taka tradycja że ojciec panny młodej wybierał męża dla córki a małżonek nie mógł się sprzeciwić, bo to było ustalone przez rodziców młodych.
-Czyli żenili się bez miłości?-Łał łapie o co mi chodzi,nie sondziłam że tak szybko
-Jeśli się zdarzyło że młodzi byli w sobie zakochani to tak mieli szczęście. Dobra troszkę zboczyliśmy tematu. Gdy ojciec Samanty się dowiedział o tym romansie to zabił Jacoba. Jak Sam o tym się dowiedziała to uciekła do lasu i do dzisiaj nie wiadomo gdzie jest. Tak powstała zasada że dwoje wampirów z innych plemion nie mogą być zakochanymi w sobie. Jeszcze istnieje taka zasada że wampir nie morze kochać innego wampira, człowieka i wilkołaka.-Łzy spłyneły mi do oczu gdy sobie o tym przypomniałam.
- Ty jesteś tą Samantą?- Jak on się domyślił.
-Tak... -Loczek złapał mnie za ręke ------->
-Ile ty masz wieków? jeśli moge spytać-Mówił nie puszczając ręki -Wiem jak mogę cie zozweselić. Idziemy do lasu.
-Nie nic się nie stało, ale nie powinnam się z tobą widzieć... Ogólnie z innymi wampirami.ŻEGNAJ
-Dlaczego? Naprawde mi się podobasz!- Krzyknął z wielką siłą głosu.-
-Ciii bo jeszcze ktoś usłyszy, a nie powinni. No dobra wejdź ale na chwilę- Uśmiechnęłam się do loczka- Wszystko ci wytłumaczę może zrozumiesz- Powiedziałam z poważniejszą miną.
Gdy weszliśmy do salonu siadłam na kanapie a brunet zrobił to co ja.
-No co miałaś mi wytłumaczyć?-Spytał się mnie. Wpatrywaliśmy sobie w oczy w jego piękne zielone oczy...
Boże co ja robię nie mogę się w nim zakochać.
-A więc tak. To się zaczeło wiele tysięcy lat temu. Gift Moonlight a Czarne Łąki miały wojny plemienne o to terytorium. Gdy zaczęła się wojna było dwoje zakochanych w sobie wampirów czyli Jacob i Samanta, byli z dwóch innych plemion i do tego Sam miała wybranego męża.-Harry się wtroncił
-Ona go wybrała?
- Nie, była wtedy taka tradycja że ojciec panny młodej wybierał męża dla córki a małżonek nie mógł się sprzeciwić, bo to było ustalone przez rodziców młodych.
-Czyli żenili się bez miłości?-Łał łapie o co mi chodzi,nie sondziłam że tak szybko
-Jeśli się zdarzyło że młodzi byli w sobie zakochani to tak mieli szczęście. Dobra troszkę zboczyliśmy tematu. Gdy ojciec Samanty się dowiedział o tym romansie to zabił Jacoba. Jak Sam o tym się dowiedziała to uciekła do lasu i do dzisiaj nie wiadomo gdzie jest. Tak powstała zasada że dwoje wampirów z innych plemion nie mogą być zakochanymi w sobie. Jeszcze istnieje taka zasada że wampir nie morze kochać innego wampira, człowieka i wilkołaka.-Łzy spłyneły mi do oczu gdy sobie o tym przypomniałam.
- Ty jesteś tą Samantą?- Jak on się domyślił.
-Tak... -Loczek złapał mnie za ręke ------->
-Ile ty masz wieków? jeśli moge spytać-Mówił nie puszczając ręki -Wiem jak mogę cie zozweselić. Idziemy do lasu.
Świetny blog, a rozdział jest mega wciągający :)
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi się fabuła bloga :) czekam na next :)
wejdziesz, skomentujesz ?
http://onedirection1237.blogspot.com/